Cykl "Poznaj swojego Belfra". Dzisiaj rozmawiamy z panią Martą Koterwą-Stolarską – polonistką i bibliotekarką w naszej szkole, która z humorem, empatią i pasją do literatury opowiada o swoich codziennych rytuałach, marzeniach, a także o tym, dlaczego kawa z mlekiem to must-have każdego poranka, czemu warto czasem snuć się po domu w piżamie i… co powiedziałaby Wokulskiemu przy kolacji.
Jaki jest Pana/Pani ulubiony sposób na odpoczynek po ciężkim dniu?
Ciepły koc, herbata z miodem i cytryną, dobra książka lub serial kryminalny na Netflixie. Czasami, żeby odreagować, gotuję ulubione potrawy dla mojej rodziny.
Co robi Pani pierwszego dnia wakacji?
Zwykle mam wiele planów na pierwszy dzień wakacji, ale kończy się tym, że snuję się po domu w piżamie lub odsypiam wszystkie wczesne pobudki z minionego roku szkolnego.
Gdyby mogła Pani podróżować w czasie, do jakiej epoki by się Pani przeniosła?
Moją słabością, do której rzadko się przyznaję, są filmy kostiumowe. Marzę o założeniu stroju z jakiejś odległej epoki historycznej. Może romantyzmu?
Chętnie też zobaczyłabym przedwojenną Warszawę. Lubię oglądać zdjęcia z tego okresu.
Kawa czy herbata przed rozpoczęciem pracy?
Przed rozpoczęciem pracy, zdecydowanie kawa z dużą ilością mleka. Ale już w trakcie pracy hektolitry herbaty w różnych smakach i odsłonach.
Gdyby mogła Pani wybrać jakąś piosenkę, która zastąpiłaby dzwonek w szkole, jaka by to była piosenka?
Dla poprawy samopoczucia sobie i innym - „We are the champions” zespołu Queen.
Gdyby nie był Pani nauczycielem, to kim?
Kiedyś w planach miałam zostać dziennikarzem, ale pierwsze praktyki studenckie z uczniami spowodowały, że wybrałam zawód nauczyciela. I nie żałuję!
Co sprawia Pani największą satysfakcję w pracy?
Przede wszystkim rozmowy z młodzieżą. Lubię poznawać pogląd młodych ludzi na otaczający świat i dyskutować o wartościach, które są dla nich ważne. Cenię sobie kontakt z młodzieżą, bo czuję się dzięki nim młodziej, jakbym znowu cofnęła się do lat wczesnej młodości. Zawsze też jestem na czasie z młodzieżowymi słówkami, wiem czego teraz się słucha i jakie filmy ogląda.
Jakim uczniem była Pani w szkole?
Bardzo ambitnym. Ciężko znoszącym porażki. Pamiętam wiele razy, jak uczyłam się do sprawdzianów i rzucałam książkami, bo nie mogłam się czegoś błyskawicznie nauczyć. Szczerze, nie polecam. Moje podejście do nauki zweryfikowały studia. Z perspektywy czasu uważam, że nie można być najlepszym w każdej dziedzinie życia. Jesteśmy tylko ludźmi.
Czy ma Pani jakąś złotą zasadę w nauczaniu?
Odkąd sama mam dzieci, wobec uczniów stosuje zasadę, że traktuję ich tak, jak ja chciałabym, żeby inny nauczyciel potraktował moje dziecko. Z szacunkiem, wyrozumiałością i empatią. Zawsze stawiam na konstruktywny dialog.
Gdyby mogła Pani zjeść kolację z dowolną postacią historyczną lub fikcyjną, kto by to był?
Byłby to Stanisław Wokulski, główny bohater „Lalki” Bolesława Prusa. Starałabym się go przekonać, że Łęcka to wyrachowana kobieta, nie warta jego uczucia. A on sam w swoim obłędzie, staje się stalkerem, a nie wielbicielem.
Dziękuję za rozmowę.
Dziękuję.